Architektura. Gry. Patologia. Czyli student architektury pisze dla was o wszystkim co uzna za warte waszej uwagi
poniedziałek, 21 kwietnia 2014
Co się porobiło z tym ornamentem?
Patrząc na ornamentykę towarzyszącą dzisiejszym budynkom trudno nie zadać sobie jednego podstawowego pytania. Mianowicie, co się z tym wszystkim stało? Odnosimy stałe, dominujące wrażenie, że gdzieś został zagubiony sens ornamentu, że jego projektanci nie potrafią już wykreować w nim jasnego przekazu. Coraz częściej ponadto stał się on już nie tylko dodatkiem, a wręcz głównym elementem bryły budynku, co dodatkowo utrudnia jego zrozumienie. Gdzie leży przyczyna obecnego stanu rzeczy? Odpowiedzi jest kilka, a ja postaram się wam przybliżyć kilka z nich.
Jednym z głównych winowajców takiej sytuacji jest moim zdaniem nieustanny konflikt między modernistami a post modernistami. Ci pierwsi jasno deklarowali usunięcie z bryły wszystkiego, co w niej zbędne, w tym także większości niepotrzebnego ornamentu. Zaś ich następcy, stając na przekór poglądom starszego pokolenia, doszli do jakże logicznego wniosku, że skoro nie możemy nic zarzucić bryłom, to doczepmy się ornamentu. Tak też zrobili, czego efektem są budynki z elementami pozbawionymi jakiejkolwiek funkcji poza estetyczną. Efektem tego sporu jest niewątpliwie obecny brak zrozumienia czym właściwie jest ornament i jak należy go stosować. Młodzi projektanci, wciąż nasyceni post modernistyczną wizją umieszczenia choćby najmniejszego detalu w budynku zagubili w tym wszystkim zrozumienie kontekstu tegoż ornamentu. Wychodzi tu też brak zrozumienia wizji starszych pokoleń architektów, którzy w pogoni za zwiększeniem użyteczności obiektu nie tracili nawet na chwilę z oka tematyki zdobnictwa wspartego obserwacją miejsca. Podążono bowiem ślepo za niesłuszną i nieudaną wizją zaburzenia nienaruszalnej wręcz trójcy architektury, mianowicie zasady trzech jedności - trwałości, użyteczności, piękna - na rzecz tego ostatniego. Niestety, choć był to szczytny cel, odniósł efekt wręcz odwrotny do zamierzonego. Zamiast budynków niezaprzeczalnie pięknych otrzymaliśmy szkarady, nie potrafiące przykuć uwagi niczym innym prócz efektywności fasady i wnętrza. Obserwator gubi się w zawiłości ornamentu, zatracając tym samym obraz budynku jako obiektu użytkowego.
Innym aspektem tego problemu jest fakt że przestaliśmy postrzegać przestrzeń w budynku jako tylko element użytkowy. Skupiliśmy się jak w przypadku fasad na źle pojętym pięknie, tworząc wnętrza które co prawda zachwycają swoim urokiem obserwatora, jednakże nie niosą ze sobą jakichkolwiek odpowiedzi na pytanie o funkcję obiektu. Ten rodzaj piękna na dłuższą metę staje się nużący, gdyż nawet poruszanie się pośród najpiękniejszego detalu nie sprawi że poczujemy się dobrze w budynku nie rozumiejącym swojej funkcji. Jest to lekcja której nie udało się niestety przyswoić wielu architektom, w tym również wielkim sławom tego grona. Gdyż nie możemy mówić o pięknie, gdy tylko ono, do tego bardzo subiektywne, staje się naszym głównym celem w projektowaniu. Płynie z tego bardzo ważna lekcja, o której nie wolno zapomnieć już nigdy - nie wolno naruszać wymienionych 3 zasad architektury na rzecz którejkolwiek z nich. Musimy umieć rozpatrzyć każdy element składniowy projektu pod tymi 3 kątami, wszystkie je szanując i zachowując w naszej pracy. W innym wypadku jesteśmy skazani na powtarzanie klęsk i błędów starszych pokoleń, od których powinniśmy się uczyć, w tym także uczyć się ich błędów aby nigdy więcej ich nie popełnić.
Równie ważnym składnikiem naszego bałaganu jest problem z komunikacją. Utraciliśmy zdolność jasnego przekazywania innym naszych myśli, na rzecz niepełnych domysłów i rozważań. Nie rozumiemy już tak dobrze symboliki używanych detali, skazując odbiorców na ciągłe zagubienie w przesycie bodźców wzrokowych. Starożytne symbole i przekazy umarły w dobie natychmiastowej transmisji danych, odcinając nas niejako od naszych korzeni, gdzie ornament musiał posiadać jasne, zadeklarowane znaczenie. Rozumieli to już starożytni, ozdabiający swoje świątynie bądź domy elementami które każdy mógł błyskawicznie zrozumieć. Idąc ich tokiem myślenia, w ornamentyce nie ma miejsca na przesadną zawiłość, czy niedopasowanie, gdyż jedynie poprzez przejrzystość i wyrazistość możemy osiągnąć doskonałość piękna. Zasada ta przyświecała architektom przez setki lat, niestety, została bezpowrotnie utracona na rzecz pogoni za coraz to nowymi ideami piękna czy sensu. Zaburzyło to komunikację na linii obserwator - budynek, być może bezpowrotnie. Ludzie nie potrafią już czytać architektury, nie są w stanie pojąć przeznaczenia obiektu dopóki nie ujrzą informującego ich szyldu, co jest niezmiernie smutne. Czy istnieje lek na to całe zło? Tak. Jest nim gruntowne przemodelowanie podejścia projektantów tak do ornamentu, jak i do rozumienia czym właściwie budynek ma być. Zmiana ta nie nastąpi szybko, być może nawet nigdy, jednakże na chwilę obecną to jedyne skuteczne rozwiązanie trapiącego nas wszystkich problemu z przekazem ornamentyki. A póki przełom ten nie nastąpi, podziwiajmy i starajmy się z całych sił ratować obiekty, które jeszcze nie utraciły klarowności swojej architektury na rzecz mylnie pojmowanej nowoczesności i piękna.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Świetny blog, będę zaglądać częściej obserwuję i liczę na rewanż ;)
OdpowiedzUsuńhttp://trzymam-pozory.blogspot.com/
Podobnie dzieje się z modą, która często traci swoją użyteczność na rzecz prześcigania się w detalach. I nie zawsze można w mig pojąć przeznaczenie danego projektu. Sztuka dla sztuki.
OdpowiedzUsuń