wtorek, 6 maja 2014

Gdzie chęć rozwoju spotyka potężne pieniądze - czyli trochę o Dubaju


  Dubaj. Istna perła pustyni, miasto o olbrzymim budżecie, gdzie architekci z całego świata projektują wymyślne konstrukcje, ozdabiające ulice. To miejsce w którym pogoń za rozwojem została połączona z potężnymi pieniędzmi, płynącymi ze sprzedaży ropy. Miniaturowy świat, ukazujący bogactwo tej bardziej zamożnej części krajów arabskich. Świat który możemy przemierzać nawet na chwilę nie wychodząc na otwartą przestrzeń, co byłoby jednak niesamowitym marnotrawstwem. Ominąłby nas wówczas fantastyczny widok miasta, które wyrosło praktycznie rzecz biorąc z suchych piasków pustyni. I to w przeciągu zaledwie kilkudziesięciu lat.


  Powyższe zdjęcie dobitnie ukazuje tempo zmian jakie zaszły w Dubaju w ciągu zaledwie 14 lat. Na chwilę obecną miasto jest jeszcze bardziej rozbudowane, konkurując powoli z Manhattanem. Co ciekawe, konkuruje skutecznie, gdyż mimo zagęszczania zabudowy władze trzymają się ściśle ustalonego już na początku masterplanu zabudowy, dzięki czemu żaden dom nie przerwie budowy kolejnej części obwodnicy, czy autostrady. Jaki jest tego skutek? Miasto w którym korki są rzadkością, a dojazd z domu do pracy nie wiąże się z usilnym unikaniem głównych arterii komunikacyjnych. A gdyby ktoś przypadkiem nie miał samochodu, zawsze może skorzystać z rozbudowanej sieci metra, stojącej na naprawdę wysokim poziomie. Ci najbardziej uparci mogą w końcu poruszać się pieszo, co nie jest tam specjalnie trudne. Ponadto, spacer po ulicach Dubaju dostarcza nam silnych bodźców wzrokowych, zapewnianych przez wyrastające wkoło wieżowce oraz inne perły architektury. Krajobraz sam w sobie nie ma niemal nic do zaoferowania - bez budynków patrzylibyśmy jedynie na surową pustynię, a jedyną atrakcją byłyby wydmy, a jak wiadomo, monotonia zabija chęć odwiedzin. Co jednak sprawiło, że niewielka mieścina na pustynie nagle stała się istną stolicą całego emiratu?


  Łatwo zgadnąć jaki był główny impuls do szybkiej rozbudowy miasta. Było nim odkrycie potężnych złóż ropy naftowej, przynoszącej olbrzymie zyski po dziś dzień. Jako że arabscy potentaci naftowi to ludzie pragnący pokazać wszystkim swoje bogactwo, to po 1990 roku równie szybko jak pieniądze z ropy do Dubaju przybyli architekci liczący na solidny zarobek. Nie zawiedli się oni ani trochę. Bogacze skłonni byli zapłacić olbrzymie kwoty przedstawiane przez projektantów w zamian za ich dzieła, mające stanowić obraz ich majątku.  Sporą rolę w rozwoju miasta odegrała wojna w Iraku, w czasie której władze Dubaju zapewniły wojskom amerykańskim bazę wypadową, jasno opowiadając się po stronie zachodniego świata. Pozwoliło to władzom emiratu skupić się na rozwoju infrastruktury, dzięki czemu sam Dubaj miał w końcu szansę zabłysnąć na świecie. Sprawiło to, że dość nieistotna pustynna osada zmieniała się stopniowo w błyszczący klejnot pustyni - kurort i centrum władzy w jednym. Obie te funkcje pełni po dziś dzień, ściągając turystów z całego świata aby na własnej skórze mogli odczuć zyski z handlu ropą. Jednakże, mogą oni doświadczyć też pewnego zepsucia cechującego najbogatszych, gdy Ci porzucają "zużyty" sprzęt w chwili gdy się nim znudzą. Dzięki temu możemy dostrzec na podwórkach porzucone drogie samochody, czy egzotyczne zwierzęta biegające samopas.


  W dobie, gdzie każdy kraj chce mieć swój Manhattan, Dubaj nie mógł odrzucić wyzwania. Najbardziej widocznym tego efektem jest Burj Khalifa - wysoka na 829 metrów iglica, dzierżąca obecnie tytuł najwyższego budynku świata. Towarzyszy jej pas wieżowców, mających na celu imitowanie słynnej dzielnicy Nowego Jorku, oraz The Dubai Mall - największe centrum handlowe świata, o powierzchni 112,4 ha. To wszystko składa się na obraz przepychu, tak chętnie pokazywanego nam przez władze. Ciekawe jest to, że gdy zabierano się do planowania przyszłego kształtu miasta uwzględniono w masterplanie od razu rozkład przyszłych ulic, czyniąc go jednocześnie nienaruszalnym. Skutkuje to tym, że możemy śmiało uznać Dubai za najlepiej zaplanowane miast świata. Nie bez powodu. Wczesne ustaleniu planu zabudowy całego terenu miasta, podzielonego na rozchodzące się koncentrycznie pierścienie zanim zaczęto zabudowę dało możliwość stałego kontrolowania rozwoju urbanistycznego, dzięki czemu nie ma tam teraz znanego nam choćby z Warszawy problemu z budową obwodnicy. Nie ma tam przyzwolenia na naruszanie ustalonego planu, co wymusza niejako na architektach działanie zgodnie z dość surowymi ramami. Jednakże, wszelkie niedogodności z nawiązką osładza wypłata, dzięki czemu rzadko kiedy spotkamy kogoś narzekającego na projektowanie w Dubaju.


  Miasto jest tym samym spełnieniem marzeń wielu urbanistów i architektów, dla których możliwość budowania na wolnym terenie, bez konieczności martwienia się o budżet jest czymś nowym i niespotykanym nawet w USA. Zamienia to Dubaj w swego rodzaju przynętę na projektantów - a w konsekwencji raczy nas budowlami na naprawdę wysokim poziomie. Jest to nieskończona pętla, gdyż dobra architektura i wysokie zarobki przyciągają dobrych projektantów, ci zaś uraczą miasto kolejnym dobrym obiektem który z kolei przyciągnie kolejnych projektantów itd. Dokąd to wszystko zaprowadzi władze emiratu? Nie sposób tego przewidzieć, jednakże nawet pieniądze z ropy kiedyś się skończą. A wówczas możliwe że tak jak byliśmy świadkami nagłego wzrostu, tak będziemy świadkami równie nagłego upadku Dubaju.

1 komentarz:

  1. Dubaj jest niesamowity, zwłaszcza mocne wrażenie sprawiają te zdjęcia pokazujące jak to się zmieniło na przestrzeni tych kilkunastu lat. i najpiękniejsze w tym wszystkim jest to o czym piszesz, że to miasto jest budowane z sensem, czego niestety bardzo brakuje w naszych polskich.
    pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń