niedziela, 4 maja 2014

Po cholerę ludziom blogi?


  Pisząc bloga nie sposób uniknąć przeglądania cudzych blogów, choćby pobieżnie. Przegląd ten sprawia, że pytanie "po jaką cholerę ludziom blogi?" ciśnie się samo na usta. Odnoszę dziwne wrażenie, że 90% blogów istniejących obecnie istnieć nie powinno, ze względu na brak jakiejkolwiek konkretnej treści. Może to kwestia dość staroświeckiego podejścia, że jeśli już piszemy, to tekst ten powinien nieść jakąś wartość, wiedzę, czy po prostu ciekawe informacje, a nie być jedynie formą internetowego pamiętnika, czy albumu "nowoczesnej" trzynastolatki. Mówiąc krótko - jakieś 90% blogów to syf bez wartości, warty jedynie usunięcia. Zapewne zostanę za te słowa zlinczowany, ale co tam.

  Jednym z tego typu blogów są jakże ambitne blogi o modzie. Rozumiem, że ta część dziewczyn pragnie pochwalić się dosłownie wszystkim swoimi ubraniami, lecz nie usprawiedliwia to ich zaśmiecania internetu swoim "blogiem". Ponadto, dla większości z nich taki blog to jedynie sposób na otrzymywanie darmowych ubrań w zamian za reklamę firmy. Boli to i męczy, szczególnie gdy na grupach związanych z blogami najczęstszym pytaniem płynącym z ich strony jest "jak nawiązać współpracę z firmą xyz?". Błagają one ludzi o obserwacje czy komentarze, w tym tylko jednym celu - aby ta firma je zauważyła i wysłała im kolejny darmowy ciuch. Wybaczcie, ale moim zdaniem jest to żałosne. Tego typu ludzie sami z siebie robią z siebie jednocześnie młodych żebraków i stand reklamowy. Skoro chcą - niech to robią, ich sprawa. Tylko może niech nie robią tego publicznie.

  Kolejnym jakże ciekawym zjawiskiem są wszystkie nastoletnie blogerki, które odczuwają przemożną chęć podzielenia się z całym światem swoim jakże interesującym życiem codziennym. Nieważne, że życie to przyjmuje formę opisów dnia w szkole, czy równie ciekawego wypadu z rodzicami do sklepu - ważne że można o tym napisać i pożebrać o uwagę. Tak, to również podchodzi pod internetowy syf. Tego typu blog ma sens, gdy jego autor ma na tyle ciekawe życie, aby podzielić się nim z innymi. Nie, sprawdzian z przyrody czy wyjście na spacer z psem nie jest ciekawym życiem, godnym umieszczania w internecie. I tu zapewne spłynie fala krytyki, że po prostu nie rozumiem obecnego pokolenia - owszem, nie rozumiem, bo nigdy nie rozumiałem jak można być skrajnym kretynem i jeszcze to publicznie okazywać.

  Przyjemną odmianą w całym tym kotle są blogi o ukierunkowanej tematyce. Tutaj autorzy zazwyczaj mają przynajmniej coś do powiedzenia, z reguły na temat o którym mają jakiekolwiek pojęcie. Zdarzają się wyjątki, jak wspomniane blogi modowe, ale zawsze musi być jakaś czarna owca w rodzinie. Możemy się na nich natknąć na masę naprawdę ciekawych informacji, podanych z sensem i w całkiem przyjemnej dla oka oprawie. Problem w tym, że trzeba najpierw takowe blogi znaleźć. Nie jest to łatwe, gdyż nawet jeśli zaczniemy szukać w grupach na facebooku, to wpierw musimy odsiać 3/4 syfu który tam widnieje. Dopiero wtedy mamy jakiekolwiek szanse na to, że trafimy na naprawdę solidnego bloga, którego czyta się z przyjemnością.

  Moją osobistą wisienką na torcie są fotoblogi. Kiedy patrzymy na takowy twór, z reguły mamy wrażenie że ktoś dał małpie aparat i pokazał czym robić zdjęcia. Zdjęcia nowych ubrań, nowego piórnika, psa, kotka, sedesu, kwiatków, tapety na ścianach - to wszystko składa się na syf, który powinien być najzwyczajniej w świecie usuwany z sieci w momencie publikacji. Owszem, zdarzają się wyjątki, gdzie możemy znaleźć wyjątkowo dobre zdjęcia, lecz są to nadal tylko wyjątki, które giną pod naporem bezwartościowej papki zalewającej internet. Całe szczęście, te słabsze fotoblogi stopniowo umierają, wypierane przez dużo bardziej poręczny dla dzieci i zwierząt instagram, dzięki czemu być może niedługo będziemy mogli cieszyć się zdjęciami ludzi rozumiejących sens fotografii.

  Typów blogów, którym najlepiej zrobiłoby usunięcie jest jeszcze sporo, omówiłem tu jedynie kilka z nich. Są to np. blogi - opowiadania, przyjmujące zazwyczaj formę pisemnych pseudo erotyków z udziałem gwiazdek pop bądź bohaterów bajek, blogi "o życiu" uczące nas jak bardzo beznadziejne jest nasze obecne życie i dlaczego posłuchanie się wszechwiedzącej nastolatki je zmieni. Jest to również dno, które lepiej dla własnego zdrowia psychicznego omijać z daleka. W tym miejscu chciałbym również oddać pokłon większości blogów artystycznych - jako jedne z nielicznych trzymają naprawdę wysoki poziom, niezależnie od tego czy są to komiksy czy swoiste galerie sztuki. A pytanie "po cholerę ludziom blogi?" ma w sumie jedną poprawną odpowiedź. Dla połechtania ludzkiej próżności. I sprawdza się to idealnie w większości przypadków.

1 komentarz:

  1. Irytujące są także blogi nastoletnich ałtoreczek, który próbują pisać opka. Bo opowiadaniami tego nazwać nie można.

    Raz - praktycznie żadna z nich nie potrafi pisać. Sporo błędów, literówek, powtórzeń i tego typu rzeczy. Wszelakie komentarze zawierające wytknięte błędy, wskazówki, rady, własną opinię, która nie jest zgodna z oponią ałtoreczki są traktowane jako hejty i usuwane. Bo przecież ałtoreczka jest tak świetna i idealna, że nie robi żadnych błędów.

    Dwa - tematyka. Fanfiction o Bieberze, One Direction, innych zespołach "muzycznych", o aktorach, aktorkach, Zmierzchu, innych "wampirów", mangi i anime czy Harrym Potterze oraz wszelakie romansidełka wręcz oblegają blogosferę. Mało jest opowiadań naprawdę dobrych i autorskich.

    Trzy - reklamowanie się ałtoreczek. Wbija na bloga, zarzuca linkiem obojętnie gdzie i się zwija. Błagają o komentarze, obserwawanie, reklamy i te pe, i te de. Niekiedy same piszą sobie komentarze i wszystkie są w podobnym stylu. Masakra.

    Internet według mnie powinien być dostępny od osiemnastki. Fakt, że musiałbym wtedy jeszcze trochę poczekać, żeby z niego skorzystać, ale może byłoby ciut lepiej, jakby tych wszystkich nastolatek zabrakło.
    A.J.

    OdpowiedzUsuń